Sunday, October 17, 2010

Heavy.



Choruję na zupełnie różne rzeczy.
Na niechęć i wstręt do miejsc. Na niepokój niewiedzy i upadku intelektu. Myślę zbyt przyszłościowo lub przyszłościowo za mało.
Boję się o marzenia, bo czasem, przez sekundę uderza mnie myśl, że to wszystko jest irracjonalne, nierealne i śmieszne.
Choruję na instynkt przedwczesnej ucieczki. Podważam sens wszystkiego co się nie zdążyło stać. Przez to być może też się nie stanie.

Wiem, że nie wszystkie historie są zakończone. Wiem to na pewno.

Sny mnie przytłaczają, otaczają, obserwują, oblężają, prześladują. Budzę się z poczuciem ociężałej lekkości, że udało mi się z nich wyrwać, ale i ze zdziwieniem. Przed czym tak naprawdę uciekam?

Choruję:

Wednesday, August 25, 2010

Moonriver.




Rozbłyski szczęścia.
Serce zostało.

Marzę o ucieczce do innego świata, z którego nie musiałabym już dalej uciekać. Gdzie można by po prostu istnieć, żyć, być sobą, znaleźć blask.
Chciałabym mieszkać w pięknym miejscu. Nie chcę tutaj być. Nie chcę tutaj być.
Zaklęcia nie działają.

Nie chciałam patrzeć na to jako na coś nieistniejącego. Jakkolwiek nieprawdopodobne by to nie było. Płakałam poruszona czyimś czystym spojrzeniem. Przez ułamek sekundy dotykaliśmy swoich dusz. A na pewno Ty dotknąłeś mojej. No te olvidare.
Boję się, że Cię rozczarowałam.

Nie pozbawiamy się wcale niespodzianek, mimo tego, że żyjemy w śmiesznych czasach, gdzie nasze internetowe awatary konstytuują realne życia. Nie zatrzymamy tego, nawet gdybyśmy chcieli.

Doszłam do takiego etapu gdzie już nie wiem co byłoby lepsze.
Więc chyba po prostu stało się najlepsze co mogło się stać.

I found something I was longing for, though it can't ever be mine.
Thank you. Nevertheless.