Odkryłam ponownie, że ludzie nie potrafią żyć pozbawieni nadziei. Zawsze gdzieś w głębi serca liczą na jakiś mikro-cud, liczą, że coś im udowodni, że nie mieli racji.
Przypisujemy magiczne moce naszym prywatnym datom stworzenia świata. Chcemy chyba kolejnego aktu stworzenia. Nie staje się nic.
A może właśnie to, że los po raz kolejny pokazał mi, że podjęłam właściwą decyzję jest właśnie tym czymś nadzwyczajnym?
I po raz pierwszy odkąd pamiętam nie padał śnieg. Wszystkiego najlepszego.